Coraz częściej wracamy do tradycyjnych, domowych przepisów i przetworów. Doceniamy je ze względu na brak sztucznych dodatków, pyszny smak ale przede wszystkim bogactwo witamin i minerałów. Dobierając najlepsze składniki gwarantujemy sobie najwyższą jakość i smak, który znamy z dzieciństwa.
Wystarczy kilka chwil, aby za pomocą jednego domowego cocktailu zapewnić sobie energię i niezbędne mikroelementy na cały dzień. Przyzwyczailiśmy się już do produkcji własnych jogurtów, przecierów, soków czy weków. A gdyby tak wyprodukować w domowym zaciszu własny olej słonecznikowy, rzepakowy czy lniany? Brzmi niecodziennie, ale od niedawna jest to możliwe.
Po ciągłym doskonaleniu wyciskarek wolnoobrotowych, postawiono kolejny krok w kierunku zdrowego stylu życia. Tradycyjną przemysłową prasę do oleju zastąpiły małe, niepozorne urządzenia kształtem przypominające niewielki wypiekacz do chleba… Choć mieszczą się dosłownie w każdej kuchni kryją w sobie niesamowity potencjał.
Oleje wytłaczane w domu są po prostu zachwycające. Pełne aromatu, substancji odżywczych, kwasów Omega-3 i Omega-6. Oczywiście taki efekt zapewniają tylko najlepsze wytłaczarki. Sekret, a właściwie jakość każdego oleju leży w doborze surowca, temperaturze tłoczenia, a następnie w sposobie przechowywania. W przypadku dużych koncernów nie mamy wpływu na żaden z tych fundamentalnych elementów.
Aby oliwa zachowała swoje zdrowotne właściwości, musi być tłoczona metodą na zimno bez procesu rafinacji. Odpowiednia temperatura tłoczenia oscyluje w granicach 30 stopni Celsjusza. Wtedy dopiero możemy powiedzieć, że mamy gęsty, mętny, pełnowartościowy produkt. Domowe wytłaczarki są zaprojektowane tak, aby nie nagrzewać się podczas swojej pracy, a w szczególności nie podnosić temperatury wytłoczonego oleju. Dlaczego to takie ważne? Gdyż podczas procesu podgrzewania tracimy cenne kwasy tłuszczowe.
(foto. Domowa prasa do oleju Golden Press Oil)
Co istotne, w przypadku metody tłoczenia na zimno, olej z surowca pozyskuje się tylko raz. Natomiast olej rafinowany jest poddawany wielokrotnej obróbce mechanicznej, termicznej, a nawet chemicznej. Wszystko po to, aby wycisnąć do ostatniej kropelki tłuszcz zawarty w nasionach. Przy okazji niszcząc w nich to co najcenniejsze. Koncerny znając upodobania klientów i starają się klarować gotowe wytłoczyny jak tylko to możliwe. Producenci często wykorzystują hasła mówiące o tym, że ich produkt pochodzi z pierwszego tłoczenia. Nikt jednak nie wspomina o tym, że gotowy olej został poddany pracy rozpuszczalników, aby wyzbyć się mętnych białek, naturalnych śluzów i wszystkich potrzebnych wartości odżywczych. Wynik takiego traktowania jest prosty - spożywamy wyłącznie wysoko kaloryczny płyn często bez smaku i aromatu. Większość konsumentów nie zna prawdziwego smaku najprostszego oleju rzepakowego czy słonecznikowego – pomimo tego, że korzystają z niego prawie codziennie.
Kolejna kwestia to przechowywanie. Oliwa domowej produkcji powinna trafić do ciemnej butelki, aby słońce nie rozkładało cennych składników odżywczych. Trzeba przechowywać ją w lodówce, by zachowała świeżość na dłużej. Dzięki domowej wytłaczarce możemy od początku do końca kontrolować sposób przechowywania naszego oleju. I choć wybierając się do marketu możemy bez problemu podobnie jak w naszym domu znaleźć na półce ciemną butelkę czy nawet małą, przemysłową chłodziarkę, to dalej nie wiemy co działo się z produktem w czasie transportu… Czy nie spędził całego dnia w gorącej ciężarówce? Czy była odpowiednio traktowana tuż przed zabutelkowaniem? Pewność daje nam tylko domowa tłoczarka i to co do niej wsadzimy. Dużo łatwiej bowiem znaleźć doskonałej jakości nasiona dyni, łuskany słonecznik, orzechy włoskie, migdały niż dostać dobry, zdrowy olej…